Klient niezdecydowany. Temat jak rzeka. Smęci, zawraca głowę, a jeszcze nie teraz, bo potrzebuje czasu... "Dobra, przyjdę jutro, ale niech mi pan zarezerwuje" - żądania bez przygotowania. Tak to trzeba nazwać, z kolei ktoś dobrze stwierdził, że to - za przeproszeniem - zawracanie dupy. Nie chodzi tu o chęć poznania oferty, ale niezdecydowanie i zwodzenie, by w końcu powiedzieć NIE. Cóż, nie tylko mnie tacy ludzie denerwują, opowiadacze i bajeranci. Zastanawiające, ile czasu są w stanie poświęcić na takie 'podchody'. Może jeszcze to, tamto w gratisie, albo rabacik i to w sumie, tak będzie najlepiej. "To co, spisujemy umowę?" - brzmi moje pytanie. "Nie, jeszcze nie teraz" - odpowiada gościu, po czym ja dodaję: "Ale powiedział pan, że jest pan zdecydowany... - No tak, ale jeszcze nie teraz" - odpowiedź szczera i rozbrajająca. Facetowi brakuje odwagi najwyraźniej, bo mnie na jego miejscu byłoby szkoda czasu (szczerze), który wolałbym poświęcić na coś innego, albo jeszcze lepiej, komuś innemu. Takie są chyba uroki pracy z ludźmi, choć nie powiem, wesoło ;) Milczenie z uśmiechem jako komentarz jest chyba jak najbardziej wskazany w takich sytuacjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz