wtorek, 19 stycznia 2010

Zaklinacz śniegu

Trzy tygodnie mrozów. Śnieg, zima, ciapowate błoto, śliskie chodniki, tony soli na drogach... i zaspy na wysokość płotów. Do tego sople wiszące jak sępy czekające na głowy przechodniów i zaczajone masy zaległego śniegu na dachach. Oj, jak by się chciało polecieć na wyspę pełną słońca, zieleni i śródziemnomorskich fluidów w powietrzu, z dala od zimowej szarówy. Białą Wyspę. W magicznym miejscu, czarującym promieniami zachodzącego słońca, przy bezchmurnym niebie i chill out'owych brzmieniach... na leżaku, sącząc owocowego drinka i patrząc na falujące jaskrawoniebieskie wody nabrzeża. Marzenie, które warto mieć i spełnić w przyszłości, wzmocnione beznadziejną aurą zimowej propagacji, podkreślone niezwykłością miejsca i tanecznymi klimatami. Obowiązkowo trzeba zobaczyć (trafniej przeżyć) na żywo zachód słońca w Cafe Del Mar, przy relaksujących dźwiękach i inspirujących zapachach wspaniałych piasków plaż w Sant Antoni de Portmany. Wycinek poniżej. Enjoy :)


 

Brak komentarzy: