Dzisiejsza sobota mija pod znakiem pierwszych zawodów w biegach przełajowych sezonu 2009. Pociesza mnie fakt, że nie byłem ostatni i dałem z siebie prawie wszystko. Tempo było niesamowite. Walczyłem ze zmęczeniem, bolącym brzuchem i przypominającym o sobie naciągniętym lekko Achillesie. Nie było łatwo, a uczucie bycia dublowanym niszczy totalnie psychiczne nastawienie człowieka.
Pogoda wreszcie przejrzała wiosną, choć nieśmiało i wietrznie. To dobry czas, by regularnie szlifować formę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz