niedziela, 8 marca 2009

Photo of the day

Spośród wielu form sztuki jest jedna szczególna, która zawsze mnie ciekawi, zmusza do refleksji, podziwu, a otaczająca rzeczywistość inspiruje mnie do jej realizacji. Definicja tej sztuki w dosłownym tłumaczeniu z języka greckiego brzmi:

rysowanie światłem, czyli fotografia. Słowa składowe oznaczają: phōtós - światło, ráphō - piszę, graphein – rysować.

Tworzysz w myślach ekspozycję, mieszasz światło i czas otwarcia migawki, rejestrujesz. Efekty (w dobie cyfrowej techniki) podziwiasz od razu i wyciągasz wnioski. - Photo of the day or no? - Probably.

Od dziś mój blog wzbogacił się o ciekawy gadżet z dziedziny fotografii: National Geographic Photo of the day. Osobiście uwielbiam fotografie tego miesięcznika z kilku powodów:
1) są esencją prawdziwej, profesjonalnej fotografii
2) zdjęcia natury są dla mnie najciekawsze i najbardziej inspirujące (z reguły takich zdjęć NG robi najwięcej); sam uwielbiam fotografować naturę
3) barwy i gra światła (najczęściej naturalnego, ale również z lekkim flashem, bądź z dodatkowym oświetleniem ekspozycji)
4) fotograf jest zawsze w odpowiednim miejscu akcji
5) dynamika, ale również prostota i naturalność
6) są niepowtarzalne ze względu na ogólnowizualny kunszt (nic dziwnego, że kalendarz National Geographic na obecny rok wyceniono na ponad 100 pln-ów).

Fotografia jest dla mnie prawdziwą sztuką (nie mylić ze zdjęciami pamiątkowymi, choć czasem są również elementem sztuki ;) ), zawsze będzie ponadczasowa. Kilka dni temu w "Wiadomościach" jednym z wątków był krótki reportaż o współczesnych formach sztuki, które - moim zdaniem - sieją kontrowersje już samą ideą "podszywania się" pod szyld sztuki. Próbowano określić granice między przyzwoitością, etyką (jeśli takowa w ogóle istnieje we współczesnym świecie) a sztuką. Pomysłowość ludzka nie zna granic; można rzec, że głupota ściga się z ugorem pojęciowym błędnie zinterpretowanych zasad przez niektórych "artystów". Przykład: jakiś gość nożykiem tapicerskim kaleczył się w ramię, po czym rysował swoją krwią różne wzory na czystej kartce papieru. Takowe "arcydzieła" sprzedaje na allegro. Jak sam twierdzi, ludzie to kupują. Nasuwa mi się jedno stwierdzenie (wypowiedziane kiedyś przez kumpla): żal.pl. Dosłownie i w przenośni. I jak tu mówić o sztuce, mając w myślach konfrontację fotografii i "malowideł" dewiantów (tak, dobrze jest napisane, bo nijak mają się oni do artystów). Są instytucje, gdzie prostują takich ludzi... Jakiś czas temu głośno było o "artystce", której wybryk w postaci męskich genitaliów powieszonych na metalowym krzyżu kosztował ją przegranym procesem sądowym. Słusznie.

Dzisiejsze NG Photo of the day przedstawia żołnę lecącą z pokarmem dla młodego przedstawiciela gatunku. Pełny komentarz z oficjalnej strony NG do zdjęcia: "In Hungary, adults fly to and from the nest tunnel they pecked and scratched into a sandy bank, foraging constantly to feed their ravenous chicks. Such tunnels can be three to five feet long (1 to 1.5 meters long)."

Źródła:
1. wikipedia.pl
2. National Geographic
3. NG Photo of the day

Brak komentarzy: