Ogólnospołeczne kampanie przeciw paleniu adresowane do palaczy przynoszą mały skutek, a branży tytoniowej przybywa co chwilę nowych palaczy. Nie toleruję dymu papierosowego gdziekolwiek, czego nie ukrywam. Wkurza mnie zachowanie palaczy dosłownie wszędzie.
- Wchodzę na uczelnię, przebijam się przez grono aktywnych palaczy (w budynku nie wolno palić, więc zaciągają się przed drzwiami). Wychodzę, to samo. Wstrzymuję oddech.
- Przystanek. Kilku palaczy trzepie się z zimna, ale ostro ciągną do wytrzeszczu oczu, myśląc, że zrobi im się cieplej. Zwrócenie uwagi skutkuje odpowiedzią: "to niech pan idzie w inne miejsce". Nadczłowiek się znalazł. Wtedy wszystkie nerwy kumulują się we mnie i myślę sobie: "tylko spokojnie, opanuj się, tylko nie wybuchnij, bo narobisz sobie przez głupka problemów".
- Autobus. Kierowca kieruje pojazdem, w jednej ręce papieros, w drugiej lewarek lub kierownica. Czasem przytrzymuje kierownicę lewą ręką. Nie dość, że dym czuć w autobusie, jest oficjalny zakaz palenia w środkach komunikacji publicznej, stwarza bezpośrednie zagrożenie w ruchu, to nie ma siły. Musi zapalić, bo zdechnie za przeproszeniem bez dymka. A niech tak spadnie mu na spodnie czy podłogę autobusu, co wtedy? Zacznie go szukać i wiercić się niemiłosiernie na fotelu podczas jazdy, kiedy na prędkościomierzu 60 km/h i ruch na drodze wokoło? Bez wyobraźni, nie wspominając już o pasażerach, którzy wdychają te smrody.
- Klub. Prawdziwa zmora dla niepalących. Wszędzie typy z nikotynowymi dymkami. Faceci i kobiety. Nie wystarcza im dobra muzyka, świetna zabawa i trunki. Muszą zapalić, bo w ten sposób poczują "smak" imprezy. Żeby tylko czasem nie poczuli mnie, jak wyjdę z siebie. Do tego jeszcze gość puści dymka prosto na ciebie i patrzy ci w oczy. Reszty nie trzeba dopowiadać...
- Restauracja. Choć dla niepalących wydzielone jest osobne "pomieszczenie", jak pisze na tabliczce, to nic nie daje, gdyż człowiekowi przychodzi siedzieć w rzeczywistości w zadymionym pomieszczeniu. Reakcja: wsteczny bieg na wejściu.
- Ulica. Często się spieszę, więc wolno poruszających się palaczy mijam jak Ayrton Senna niegdyś na torze. Gorzej, gdy któryś utrzymuje moje tempo i ostentacyjnie przede mną zapali, bo już nie wytrzyma, już go zessie. Bez względu na to, czy idzie za nim kobieta w ciąży, starszy człowiek czy grupa ludzi. Żal.pl
- Toaleta. Zakaz palenia. Ale gdzie tam... Właśnie tutaj mogą sobie zapalić, bo jest dobra wentylacja. A może by tak poprawić wentylację szarych komórek... I jak się tu nie denerwować...
Podpisuję się pod apelem kampanii "Lokal Bez Papierosa" obiema rękami (nogami też, jeśli można). Każdy powinien uświadomić sobie, jakie zagrożenie niesie dym i jakie koszty w przyszłości musi człowiek ponieść przez głupotę. Przecież to tylko "taki sobie" dymek. A że szkodzi drugiemu, to już nie moja sprawa, po co tu łazi. Mentalność polska, szkoda gadać.
Mam nadzieję, że kampania wpłynie na przyjęcie w Polsce ustawy - wzorem zachodnich krajów - zakazującej palenia papierosów w miejscach publicznych. Włącznie z klubami, pubami i dyskotekami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz