Od ponad tygodnia pogoda uraczyła nas lepszą atmosferą i, można powiedzieć, lekko wiosenną termiką. Zwały topniejącego śniegu odsłoniły wiele niespodzianek po ostrej zimie. Na kierowców zaczęły wyglądać garby asfaltu i dziury jak po ostrzale plutonu wojskowego. Dziury to mało powiedziane, bo nieraz trafią się wyrwy wielkości kratera, a czasem zapaści jak leje powyrobiskowe. Inna rzecz na chodnikach. Śmietnik, brud, błoto i masa brązowych odpadów organicznych po czworonożnych pupilach. Smród i brud, syf i dziadostwo - dosadnie i literalnie. Wychodzi poziom cywilizacji i dbałość o porządek w polskim stylu. A wyrzucę, bo nie moje, a i tak będzie ktoś sprzątał. I chodzą takie "ktosie", tu butelka po Lechu, tam po Starogardzkiej, obok pety po Viceroy'ach i sterty papierków i folii. Później narzekania, że brudno i pełno śmieci. Jakie zachowanie i kultura wśród obywateli, taki widok. Potrzeba jeszcze wiele lat, by niektóre głowy zaczęły myśleć nie tylko o innych, ale o przyszłości swojej i swoich dzieci, a także tego, co nas otacza. Przykład idzie z góry, jednak w wielu przypadkach należałoby przysposobić dorosłych do życia w społeczeństwie w poszanowaniu drugiego człowieka i środowiska. Szkoda, że w polskich warunkach świadomość dotycząca stricte otaczającej nas natury jest na dość prymitywnym poziomie w porównaniu z zachodnimi standardami. Zmiany następują, ale najpierw muszą nastąpić w głowach (pustych w wielu przypadkach) samych ludzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz