czwartek, 30 kwietnia 2009

Bieg z chłodzeniem

Człowiek biegnie i poci się niemiłosiernie. Ta czynność organizmu jest naturalna, ale można ją ograniczyć do minimum. Dziś pomogła w tym przede wszystkim pogoda. Można odczuć to na własnej skórze (z reguły takie doświadczenia są najcenniejsze!), co polecam szczególnie. Świetne chłodzenie zapewnia wieczorny bieg (dziś ok. 17°C), z lekkim wiatrem i w kroplach deszczu wśród leśnych drzew. Do tego zapach wiosennego runa, jasnoniebieskie i granatowe odcienie nieba dają odpoczynek zmysłom węchu i wzroku. Szum liści i spadających kropel atmosfery nadają urozmaicenia dźwiękowego dla uszu. Istotny jest fakt, że przechodzące fale opadów podnoszą dodatkowo adrenalinę; niesamowite, ale prawdziwe. Kto nie wierzy, niech się sam przekona! I jeszcze jedno: samopoczucie gwarantowane!
 

Progresywny takt. Arnej.

Jego dźwięki brzmią w najsłynniejszych radiowych broadcast'ach (m. in. A State of Trance, Trance Around The World, Global DJ Broadcast). Progresywne i trance'owe linie, przeplecione nieraz wokalem i nutą postępującej melodii, stwarzają istny, progresywny klimat i wyjątkowość trance'owych brzmień. W minionym 2008 roku, DJ, remikser i producent muzyczny Arnej stał się jednym z najczęściej pojawiających się artystów w A State of Trance, którego gospodarzem jest sam Armin Van Buuren. W 400. epizodzie ASOT'a, który świętowano przez 72 godziny, dwukrotnie swe umiejętności zaprezentował na żywo. Set określono jako wspaniały, zdumiewający, a do jego całości wplótł rzecz jasna swe najlepsze tune'y. Poniżej jeden z nich, ekstra nuta: Arnej - Tomorrow Never Comes.


niedziela, 26 kwietnia 2009

Trener z epizodu

Sobotnie popołudnie. Termometr wskazuje 20°C, podmuchy wiatru prawie nieodczuwalne. Grzechem byłoby nie skorzystać z tak wybornej pogody. Tegoroczny kwiecień rozpieszcza pogodą, stając się najsłoneczniejszym kwietniem w ostatnich latach. Deszczu jak na lekarstwo, upałów brak, chłodu również. Jedynie poranki sprawiają, że człowiekiem może zatrzepotać. Jednak przedpołudniowy sunrise likwiduje to odczucie.

Podstawowy ubiór jest na swoim miejscu. Stopy właśnie zaparkowały w New Balance 911. Ostatnie poprawki ułożenia czapki i trenerskiej słuchawki. Dlaczego trenerskiej? Właściwie z technicznego punktu widzenia to normalna słuchawka telefonu komórkowego. Wydobywały się z niej jednak dźwięki trance'owego treneiro pt. A State of Trance Episode 398. Monitor pracy serca przechodzi w stan pomiaru. Pierwsze metry biegu służą ogólnej rozgrzewce wzbogaconej o rozciągania mięśni. Kilka drobnych ćwiczeń każe podkręcić tempo na ok. HR=152. Dodatkowo motywuje mnie ulubiony kawałek Dinka - Civilization wpleciony w ASOT'a. Świeże, leśne powietrze i pierwsze krople potu, wzmagane przez słoneczne promienie, wpisują się w każde odbicie stopy od podłoża. Pulsometr sygnalizuje strefę Power (tak nawiasem mówiąc, chyba żołądek dorzucił swoje trzy grosze enzymami spod znaku "trawię obiad"). Pierwsze kilometry biegu za sobą, mały nawrót i prosta. Podłoże zachęca do podkręcenia tempa na lekki sprint. Chłodny wiatr nagradza wysiłek. Naturalna nawierzchnia zmienia się w asfalt. Nie przepadam za biegiem po asfalcie, więc tempo osiada w strefie Health. Kolejny kilometr rozgrzewa bardziej niż każdy dotychczasowy. Powodem jest słoneczna termika wyciskająca z człowieka, za pomocą promieni, kolejne krople potu. Pozdrowienia ze strony kolarza MTB. Odwzajemniam i pomykam dalej w rytmie tune'a Sascha Milde - Alaska (Jorn van Deynhoven Remix). Do sforsowania duża i długa góra o stopniowo zwiększającym się nachyleniu. Wyobrazić należy sobie idealnego biegacza biegnącego kilka metrów przed tobą, którego chce się doścignąć. Nie rezygnujesz ani na moment. Strefa HRmax podpowiada co innego. Walczysz z psychiką i własnymi słabościami. Kiedy znajdziesz się na szczycie, wiesz, że każda góra czy pagórek są do pokonania. Kilometry narastają, zmienia się również krajobraz, z leśnego na wiejski. Zmęczenie po pierwszej godzienie biegu jest obcym pojęciem. Lekkie podmuchy chłodnego wiatru dają odczuć wiosenny klimat. Tym razem po kilku kolejnych kilometrach do sforsowania pagórek. Tempo lekkie, ale stałe. Szybkie oddechy i kontynuacja biegu po prostym i w miarę równym terenie. Dwa nawroty i kierunek na północ. Insekty w postaci wariujących muszek bywają czasem denerwujące, zwłaszcza przy mijanych żółtych odcieniach rzepaku. Bardziej denerwujący są jednak amatorzy skuterów i quadów (od razu zaznaczam, że nie jestem przeciwnikiem tych maszyn), którzy swoim zachowaniem potrafią zirytować i podnieść człowiekowi ciśnienie. W głowie należy wtedy mieć myśl o pokonanych kilometrach biegu (podchodzących pod półmaraton) i czerpać z niej satysfakcję. Biegnący człowiek budzi w ludziach różne reakcje (od pozdrowienia, przez obojętność, do wylewnych krzyków ubranych słowami kuchennej łaciny). Można rzec, że bardziej przewidywalne są psy. Tak, psy, te o czterech łapach.
Nadchodzi koniec running'u, więc jak to na finiszu bywa, trzeba zwieńczyć trening stosownym sprintem. Pulsometr wskazuje właśnie pokonaną granicę drugiej godziny biegu. Licznik zużytych kilokalorii przekroczył dziś liczbę 1500. Przycisk end i czas na regenerację. ...acha, w odtwarzaczu skończył się przed chwilą ASOT Radio Classic pt. Sarah Mclachlan - Fear (Hybrid's Super Collider Mix). Klimat idealny na ostatnie metry biegu.

Istnieją dni, w których człowiek jest zadowolony z treningowych osiągnięć, jak i kiedy jest rozczarowany. Dziś słońce zaświeciło tym pierwszym. Bynajmniej nie jednorazowy epizod. Dodatkowo muzyczny :)
 

sobota, 25 kwietnia 2009

Bolid z warzyw ?

Brzmi dziwnie, a pierwsze skojarzenia przywołują na myśl smaczną potrawę lub dodatek do dań mięsnych. Nic bardziej mylnego. Bolid z warzyw to prawda. Udowodniła to brytyjska firma LOLA. Zbudowała kompletny, ekologiczny pojazd wyścigowy. Do budowy wykorzystała... warzywa. Paliwo bazuje na... czekoladzie. Egzemplarz samochodu został już wyprodukowany, a pierwsze testy udowodniły, że bolid potrafi bez problemów osiągnąć prędkość 233 km/h. O osiągnięciu inżynierów przeczytać można na stronie moto.pl.

niedziela, 19 kwietnia 2009

Zdjęcia na 100% satysfakcji

W ogromie grafiki, jaką można znaleźć na różnego typu serwisach internetowych, zdarzają się takie perełki, że trudno opisać je słowami. Naprawdę.
Zacznę od tego, że istnieje świetny serwis poświęcony fotografii cyfrowej, m.in. z prezentacją prac jego użytkowników, a zwie się digart.pl. Świetne foty, niektóre wręcz to wspomniane perełki. Bez wahań można tak wyrazić się o galerii użytkownika ~kooloos. Cud obiektywu. Zdjęcia na zdecydowane 100% satysfakcji!
 

czwartek, 16 kwietnia 2009

ASOT 400


A State of Trance 400th Episode Celebration rusza już dziś! W roli głównej Armin Van Buuren oraz wielu znanych producentów i DJ'ów. Transmisje audycji na żywo od czwartku (tj. dziś) z różnych miejsc (po kolei dniami): Wuppertal (DE), Birmingham (UK), Rotterdam (NL). Muzyczny tort zafundowały agencje Armada, DanceFoundation, a sponsorem głównym został Seat. Wszystkiego można się dowiedzieć z oficjalnej strony internetowej A State of Trance.
 

Koma Koma

Po pierwszym przesłuchaniu tak mi wpadł w ucho, że od razu mogę ogłosić go parkietowym wymiataczem. Deep'owy i tribal'owy kawałek Radio Slave - Koma Koma jest propozycją na różnego typu imprezy, a jego klimat wkręci niejednego klubowicza w house'owe wibracje...


 

Bulls

Czy mogą być rowery ładne, o gustownie dobranej stylistyce i kolorystyce, a zarazem oferować sztywną i dobrze wykonaną ramę w połączeniu z markowym osprzętem i napędem, a do tego nie kosztować majątek? Oczywiście, że tak! Przeglądając ofertę różnych producentów rowerów MTB przeznaczonych do XC, natrafiłem na niemiecką markę Bulls. To coś dla mnie. Bardzo dobre oceny w fachowej prasie zmuszają do baczniejszego przyjrzenia się dwóm kółkom rodem z Köln. I co najważniejsze, rowery Bullsa można nabyć u polskiego dystrybutora. Jako rekomendację można podać wybór polskiej grupy MTB Silesia Rybnik. Chyba już nic nie trzeba dodawać...

środa, 15 kwietnia 2009

AMI Leipzig 2009 | relacja #3

W Halle 1 zapachniało koniami mechanicznymi i technologią LED w reflektorach. Mowa rzecz jasna o stoisku Audi. Wielkie parkietowe połacie zajęte były właśnie przez Audi i VW. Najpierw zajrzeliśmy do producenta z Ingolstadt. Otwarte na zwiedzających A6 i A8, ekskluzywnie wyposażone, z białą skórą i drewnem w środku. Nie chciało się z nich wysiadać. Tak wygodnie, że brakowao jeszcze pilota w ręku. Ja to kupuję. Do tego świetnie dobrany osprzęt audio, z doskonałym spektrum dźwięku, przestrzenią i muzykalnością. Opcjonalnie można doposażyć A8 w sprzęt firmy Bang&Olufsen. Wyobrażam sobie, niebo w uszach. Obok A8 pasły się S4 i premierowe TT RS. Najmocniejsze TT w ofercie Audi nie było jednak perełką stoiska. Na podwyższeniu postawiono R8 V10 z silnikiem 5.2, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Oprócz innych pojazdów (zabytkowych i wyścigowych) Audi skupiło się również na swoich najmocniejszych punktach, czyli A3, A4 i A6 z ropniakami pod maską, spełniającymi normę emisji spalin Euro 5. Zaprezentowano też nowe Q5, S5 oraz A1 Sportback Concept, który za jakiś czas trafi do salonów. Ciekawy i zgrabny pojazd, stylistycznie upodobniony do A3.
Stoisko VW obfitowało w nowe Golfy, począwszy od standardowych wersji, a kończąc na GTD (światowa premiera) i GTI. Między nimi pojawiło się również nowe Polo, które może stać się rynkowym przebojem. Ładnie dobrane proporcje nadwozia, stylistyka, niebanalne i funkcjonalne wykończenie (wręcz wzorcowe) i piękne wzory felg przyciągną do salonu VW nie tylko zagorzałych fanów marki. W drugiej części stoiska VW pokazał nowego Multivana, Passata CC oraz obiekt westchnień Scirocco.
W tej samej hali stacjonowały także Skoda i Renault. Czeski producent uraczył przyjezdnych widokiem nowego modelu Yeti, zapowiadanego przecież od lat. Poza tym można było zobaczyć różne wersje obecnie oferowanych modeli, od Fabii począwszy, a na Superbie kończąc. Z kolei francuski Renault szczycił się różnymi wersjami nowego Megane. Wielka szkoda, że nie pokazali żółtego Megane RS, który w Genewie miał swoją premierę. Były za to nowy Scenic i Laguna Coupe.

Oprócz wspomnianych marek zobaczyć można było ofertę tunerów tuningowych, podobnie jak w pozostałych halach, włącznie z Halle 3, do której zmierzamy.
Zaskoczyło mnie trochę puste „ludnościowo”, choć duże stoisko Peugeota. Pokazano na nim nowe 206+, które wg mnie jest modelem naciąganym na siłę. Można było zobaczyć również znane z salonów modele i przejść dalej w stronę Daihatsu. Na polskim rynku ta japońska marka nie ma oficjalnego przedstawicielstwa i sieci dilerskiej. Modele Daihatsu to małe pojazdy, ale oszczędne i godne uwagi, zwłaszcza w obecnych czasach. W Halle 3 swe stoiska miały także Łada, Chevrolet, Opel, Kaipan, Magna Steyr oraz Polizei. U Chevroleta ciekawie było za sprawą nowego Cruze. Opel kusił wieloma modelami: ciekawe wersje Corsy, w tym OPC, samochód roku Insignia (bardzo ciekawy i przemyślany), Astra w różnych wersjach, Tigra, Zafira, itd. Kaipan zachęcał zwiedzających swymi replikami eksponując jednostki napędowe. Magna Steyr pokazała produkt niskoseryjnej produkcji upodobniony do bolidu F1 i motocykla zarazem. W Halle 3 można było również zwiedzić stoisko niemieckiej policji. Stało tam kilka radiowozów, w tym nowy policyjny Scirocco. Policja dysponowała stanowiskiem do symulacji sił działających na pasażerów dachującego pojazdu, co cieszyło się dużym zainteresowaniem zwiedzających.


Krise? Welche Krise? – powiedziałby Niemiec. Kryzys jednak dało się odczuć w luźnych, stoiskowych przestrzeniach i pustkach. Producenci skupili się na swych mocnych akcentach, pokazali swe rynkowe hity w różnych wersjach, nie zapominając przy okazji o swych najwyższych możliwościach wytwórczych i najdumniejszych modelach z najwyższych półek poszczególnych kategorii. Człowiek może być pewny jednego: któryś z wystawionych samochodów będzie rynkowym koniem motoryzacji, a jego producent o kryzysie słyszał i przeczytał w gazecie jakiś czas temu, wyciągnął odpowiednie wnioski i stworzył własną receptę na gospodarczy przestój. Czy warto iść w stronę rozwoju projektów? A może cięcia i polityka oszczędności jest lepsza? Odpowiedzią niech będzie podsumowanie ostatnich wydarzeń motoryzacyjnych w formie pytania: w którą stronę zmierza światowa motoryzacja?
 

środa, 8 kwietnia 2009

AMI Leipzig 2009 | relacja #2

Krótko po wejściu na targowe parkiety, skierowałem się do Halle 5, gdzie czekały same motoryzacyjne rarytasy. Wpierw stoisko Nissana, gdzie uwagę przyciągały białe GT-R i 370Z. Zrobiłem parę fotek. Bardzo ciekawe stylistycznie i aerodynamicznie klamki drzwi, świetna linia nadwozia będąca kontynuacją 350Z i legendarnego Austina; niestety, na próżno można było „klamkować”.
Nie ukrywam, że zaraz po wejściu do hali przyciągały elektromagnesy w postaci świetnych maszyn stoiska Porsche. Ale nim tam zajrzeliśmy, obejrzeliśmy do końca Nissany, po czym przywitała nas Honda. Każdy mógł wsiąść do Accorda czy Civica i przez chwilę pomarzyć o takim sprzęcie we własnym garażu. Ciekawostką stoiska były biały Civic Type-R oraz najnowszy Insight. Modele te cieszyły się ogromnym zainteresowaniem zwiedzających, nie tylko z powodów technicznych, ale marketingowych, gdzie do zajęcia miejsca za kierownicą zachęcały piękne hostessy. Powierzchnię targową, choć niewielką, posiadała również marka trójkołowców Can-Am, której cacka oddzielone były od zwiedzających linowym „ogrodzeniem”. Idziemy do Subaru. Na kręcącym się „talerzu” stał concept car Legacy. Piękny, błyszczący i co najważniejsze, z duszą i korzeniami Subaru, czego nie da się powiedzieć o najnowszej Imprezie. Nie wiem, co kierowało stylistami modelu (który jest przecież ikoną marki): tylne światła w stylu tuningowych gadżetów do Daewoo Lanosa, tandetne wykończenie obić drzwiowych i trochę dziwna jak na Subaru sylwetka pojazdu. Honoru ratowały silniki, lakiery i wzory felg. Za to największy plus, jak również za prezentację działania silnika Subaru Boxer Diesel, który montowany jest już w kilku modelach marki. Tutaj stawiam szkolną „5”.
Porsche. Tutaj nic nie trzeba opisywać. Wystarczy wymienić: 911 (w wersjach Turbo Cabriolet, Targa 4S, S), Cayenne (wersje: V6 Turbodiesel (!), GTS Porsche Design Edition 3), Cayman, Boxster S. Cuda najnowszej techniki, począwszy od silników, mechaniki, elektroniki itd. Aż miło. Obok stoiska umieszczono sklepik z oryginalnymi, ekskluzywnymi gadżetami Porsche. Nie wchodziłem dla zasady. Do Porsche’aków wracałem jeszcze kilka razy…
W tej samej hali zagościły również Kia i Citroen. Oko przyciągała Kia Soul, gdzie warto było usiąść i poczuć się inaczej niż w zwykłym, osobowym aucie bez soul’u. W Citroenie zaś nowe C5 i luksusowe C6.


Halle 4. Na wprost Mazda. Jak to zwykle bywa, trzeba zasiąść do pięknych modeli. Na początek MX5, świetny pod względem technicznym i stylistycznym kabriolecik. Aż żal wysiadać, gdyż nisko posadowione fotele do tego nawet nie zachęcają. Pokazano również 6 i 3 MPS. Parę kroków i stopy wędrują po dywanie u Forda. Wita zielony Focus RS, obok którego stoją chętni, by poczuć choć odrobinę rajdowych klimatów. Ciekawostką Forda był concept-car o nazwie Iosis C-Max ze rozchylanymi drzwiami bez ramek. Nie zabrakło również najnowszych przebojów marki w postaci Ka i Fiesty i Kuga. Dużo powierzchni targowej zajęła Toyota, gdzie chwaliła się najnowszym Avensisem i hybrydowym Priusem. Atrakcją stoiska był bolid Toyoty F1 sprzężony z symulatorem. Kolejka zniechęciła mnie jednak do zabawy. Między stoiskami swe dzieła prezentowały firmy tuningowe. Eksponowali swoje produkty i technologie. Rieger pokazał pomarańczowe Audi TT, szwajcarski Mansory Porsche 911 w wersji Full Carbon (!), Brabus Mercedesa GLK V8 z ogromnymi felgami beżowym, skórzanym i ekskluzywnym wnętrzem, natomiast Rinspeed model iChange z solarnym zasilaniem. W każdym wypadku tuning był prezentacją potencjału i możliwości tuningowych firm. Oczywiście, w pełni funkcjonalne, do kupienia. W lewym rogu hali postawiono bolid F1 z numerem 22 z sezonu 2008, czyli McLaren Mercedes. Srebrna strzała, kipiąca od karbonu i aerodynamicznych wstawek przyciągała uwagę jak modelka na wybiegu. W drugiej części Halle 4 stacjonował Mercedes. Pełna gama modeli, elegancko wyposażone, począwszy od klasy A, przez sportowe SLK, SL, a na luksusowej S kończąc. Moje zainteresowanie skierowane było na najnowszą klasę C, GLK oraz SL… takie maszynki w moim typie ;) Wielkim stoiskiem, ale trochę pustym, chwalił się Lexus. Model IS i RX400h sprawiały wrażenie ozdoby, a nie głównych graczy. Fotki z Halle 4:

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

AMI Leipzig 2009 | relacja #1

Przed tygodniem udało mi się wpaść na motoryzacyjne targi AMI Leipzig 2009. Świetnie zorganizowane, przemyślane i gustownie zaprezentowane szerokiej publice w ostoji wizualnej prostoty i 4-kołowych cacek. Tak należy rzec, gdyż pojazdy tam zaprezentowane nafaszerowane były pełnym wyposażeniem i prężyły się atrakcyjnym wyglądem nadwozia i wzorzysto-eleganckimi obręczami. Wszystko miało swój smak, pokazano piękno motoryzacji, odwołując się przy tym do tradycji i najnowocześniejszych technologii. Nie zabrakło różnych atrakcji: można było pościgać się bolidem F1 na symulatorze czy też zdalnie sterowanym autkiem na specjalnym torze, zobaczyć samochodowych bohaterów wielkiego ekranu (fotki poniżej), zaznajomić się z siłami działającymi na człowieka podczas dachowania samochodu (w dosłownym tego słowa znaczeniu), dostać lub zakupić wiele gadżetów motoryzacyjnych, odbyć jazdy testowe najnowszymi modelami, itp. Równocześnie w trakcie trwania targów motoryzacyjnych odbywały się targi branżowe, związane ze sprzętem serwisowym, diagnostycznym, pierwszej pomocy, itd.

Poniżej fotki z Haupt Halle, gdzie oko widzów cieszyły pojazdy z filmowych kadrów. Nie zabrakło Mini Cooper’a S JCW z „Włoskiej Roboty”, Audi A8 L W12 z „Transporter 3”, Peugeot 406 z "Taxi 2", czy też BMW 7, którym jeździł Pierce Brosnan.