Pewnego wieczoru postanowiłem zajrzeć na wielki ekran ostatnich thrillerów. Sprawy rezerwacji załatwiłem wcześniej, po czym na seans udałem się wprost po pracy. Nic w tym dziwnego, gdyby nie duża kolejka, w której należało się ustawić. Kilka kas, kilka równie długich kolejek. Mimo to, humory na twarzach oczekujących po bilety ludzi wskazywały na rozrywkowy i relaksujący nastrój, bez zbędnej nerwowości i krzywych spojrzeń wzorem sąsiadki - sprzątaczki, która wypali człowieka wzrokiem, kiedy tylko przejdzie po świeżo przetartej powierzchni płaskiej. Parę minut w kolejce, czekanie okraszone rozmową ze znajomymi, kilka uwag, wymiana opowieści ze zdarzeń mijającego dnia, pełny relaks i odpoczynek po pracy. Wreszcie kupno biletów. Za ladą miła dziewczyna o niebanalnej urodzie, wymiana spojrzeń, uśmiechy i to ciekawe patrzenie "z oczu". Tak patrząc wokół, nie było faceta, który by się jej nie przyjrzał. Nie ukrywam, że ja też. Fenomen kobiecego spojrzenia wobec dystansu. Idąc do sali wiedziałem, że i film wpisze się w dobry nastrój mijającego dnia. Autor Widmo wobec szerokiego grona produkcji ekranowych okazał się ciekawym, innym, a zarazem intrygującym filmem ostatnich miesięcy. Lubię i cenię inność, a intrygę uważam w tym miejscu za pozytyw i nutę inspiracji do zmagań z codzienną szarówą zawodową. Niektórzy uznali The Ghost Writera za średnią produkcję. Ja uważam, że ocena bardzo dobra się należy, tym bardziej, że w taki subtelny, a zarazem ciekawy sposób opowiedziana. To mi imponuje, a brakiem banału zachwyca. Zakończenie też niespodziewane, ale w cichości analizującego umysłu dopuszczalna była myśl z pytaniem, do którego momentu główny bohater uniknie tragicznej śmierci...
Szczerze: ciekawe zakończenie dnia dobrym filmem to równie dobry motyw na relaksację i dobry sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz