środa, 10 czerwca 2009

Tour de koks

Jest czerwiec, a więc cały świat kolarski wspomina i komentuje minione chwile jakże zaciętego, tegorocznego Giro d'Italia. Ostatni kilometr wyścigu okazał się chwilami grozy dla lidera wyścigu Denisa Mienchowa, który powiększył podczas etapu przewagę nad Danilo di Lucą. Pech chciał, że śliski, choć prosty odcinek, przysporzył Rosjaninowi bezpośredniego kontaktu z kostkowaną nawierzchnią. Nie dziwi więc fakt, że na mecie popuściły Denisowi nerwy, którymi odreagował upadek i chwile niepewności, pokazując siłę i wybuchowość raczej skrytej osobowości. Na pytania dziennikarzy odnośnie dopingu odpowiadał niezwykle zdawkowo sugerując zmianę tematu.

Kilkanaście dni później w innym miejscu Europy publicznie wypowiedział się Bernhard Kohl, który zasłynął z używania niedozwolonych środków podczas ubiegłorocznego Tour de France o imieniu CERA. Po dyskwalifikacji oficjalnie trzecie miejsce w zeszłorocznej "Wielkiej Pętli" zajął Denis Mienszow. W tym roku zaliczany jest do grona faworytów najbardziej prestiżowego wyścigu wieloetapowego. Wracając do Kohl'a, który po nałożeniu dwuletniej dyskwalifikacji postanowił zakończyć karierę, wypowiedział się odnośnie kolarzy z peletonu i zeszłorocznego Tour de France. Wskazał na "nieudolność" testów antydopingowych, z których, jak powiedział "198 na 200 nic nie wykazały. A co najmniej 100 powinno być pozytywnych. Mogłem wstrzyknąć sobie rano EPO, a kontrola przeprowadzona godzinę później nic nie wykazała" – stwierdził Kohl.

W dość obszernym wywiadzie dla francuskiego dziennika L’Equipe, były kolarz Gerolsteiner stwierdził, że doping jest teraz czymś bardzo "popularnym" w peletonie. "Myślę, że pierwsza dziesiątka TdF mogła być na dopingu" – uważa Kohl, "praktyki dopingowe są dopracowane do perfekcji, czołowi kolarze mają sporą wiedzę, na temat jego stosowania i wiedzą, jak nie dać się złapać" – dodał.

Konstatując, obserwując i analizując wyścigi kolarskie w ostatnich latach, muszę stwierdzić, że jazda na speedach jest powszechna, a wiele środków i metod dopingowych jest jeszcze nieznana kontrolom antydopingowym. I jak tu nie zgodzić się ze słowami Kohl'a, który twierdzi, że dane środki są "popularnie" stosowane. Dziś, w dobie postępującej technologii inżynierii biomedycznej oraz genetycznej, z kolarza można stworzyć maszynę do wygrywania, a co za tym idzie, zarobić fortunę. Ale czy tędy droga? Już za miesiąc odbędą się pierwsze etapy Tour de France 2009. Oby znów ktoś nie podsumował wyścigu w słowach "Tour de koks".

* Opracowano na podstawie bikeworld.pl
 

Brak komentarzy: