Wsłuchując się w słowa "Heal the world", mam w myślach lata świetności jego twórczości, które wydały najbardziej dojrzałe kawałki. Jego, tzn. artysty żyjącego tym co robi, czym się bawi, co przynosi ludziom energię... Michael Jackson. Choć jako człowiek należał do największych i zwariowanych dziwaków, artystycznie był perfekcyjny. Jego utwory są nieśmiertelne, rozbrzmiewając w stacjach radiowych i parkietach całego świata. Narzucił muzyce nowy styl, co spodobało się ludziom i jest kontynuowane po dziś dzień. Można powiedzieć, że jako pierwszy pokazał w teledysku oblicze i energię muzyki tanecznej, które drzemały wewnątrz mieszanki słów, melodii i perkusyjnych brzmień. Nie zabrakło mu również typowo popowych i wolnych kawałków, jak wspomniany "Heal the world", który kojarzy mi się z moim dzieciństwem. Można by wiele wspominać, ale jedno jest pewne: muzyka jest nieśmiertelna i ponadczasowa. Koniec kropka.
sobota, 27 czerwca 2009
środa, 24 czerwca 2009
Finisz długo oczekiwany
Z dniem dzisiejszym zakończyły się moje zmagania z pisaniem dyplomowej rozprawy. Zostały już tylko drobne korekty, ale merytorycznie to już koniec pisania. Cofam pamięcią miesiąc wstecz, kiedy to w wątpliwość poddawany był termin ukończenia pracy. Powiem tak, zdążyłem dzień przed zakładanym terminem, zmęczony, przyspany, lekko rozmontowany, ale zadowolony. Teraz popracuje głównie drukarka, a moja głowa za kilka dni scalając wiedzę z toku studiów przed obroną.
Należy się również trochę słów o samej pracy, bo ze wszystkich postów można wywnioskować, że podchodzę do niej w sposób łopatologiczny: nagryzmolić, byle więcej i na temat wrzucając przy tym parę fotek... i oddać ją na czas. Nic bardziej mylnego. Kompozycja i styl pracy zostały określone wytycznymi z góry, ale postanowiłem je zmodyfikować stosując własny, oparty na prostocie, schludnym wyglądzie i zainspirowany najnowszymi trendami stylistycznymi. Uważam, że praca powinna być przejrzysta, stąd starałem się rysunki umieszczać na białym tle, bez ramek i cienia. Rysunki, które nie miały białego tła (zdjęcia i grafiki), uzyskały zaokrąglenie narożników, czasem stosowano odbicie "od powierzchni podłogi" dając efekt pionowo umieszczonego obrazu. Wykresy miały białe tło, z wyjaśnieniem oznaczeń i również nie posiadały ramek. Podpisy rysunków zrobiono mniejszą czcionką by odróżnić je od całości tekstu. Z wielu schematów, które musiałem poprawić, starałem się stosować techniczny, ale prosty styl, by całościowo również odróżnić je od typowych zdjęć i grafik. Szkoda, że czcionka była narzucona z góry, bo na jej miejsce widziałbym dużo ładniejsze.
Na sam koniec ciekawostka: idę na śniadanie...
P.S. Kończąc ten post była godzina 13:48.
Należy się również trochę słów o samej pracy, bo ze wszystkich postów można wywnioskować, że podchodzę do niej w sposób łopatologiczny: nagryzmolić, byle więcej i na temat wrzucając przy tym parę fotek... i oddać ją na czas. Nic bardziej mylnego. Kompozycja i styl pracy zostały określone wytycznymi z góry, ale postanowiłem je zmodyfikować stosując własny, oparty na prostocie, schludnym wyglądzie i zainspirowany najnowszymi trendami stylistycznymi. Uważam, że praca powinna być przejrzysta, stąd starałem się rysunki umieszczać na białym tle, bez ramek i cienia. Rysunki, które nie miały białego tła (zdjęcia i grafiki), uzyskały zaokrąglenie narożników, czasem stosowano odbicie "od powierzchni podłogi" dając efekt pionowo umieszczonego obrazu. Wykresy miały białe tło, z wyjaśnieniem oznaczeń i również nie posiadały ramek. Podpisy rysunków zrobiono mniejszą czcionką by odróżnić je od całości tekstu. Z wielu schematów, które musiałem poprawić, starałem się stosować techniczny, ale prosty styl, by całościowo również odróżnić je od typowych zdjęć i grafik. Szkoda, że czcionka była narzucona z góry, bo na jej miejsce widziałbym dużo ładniejsze.
Na sam koniec ciekawostka: idę na śniadanie...
P.S. Kończąc ten post była godzina 13:48.
środa, 10 czerwca 2009
Tour de koks
Jest czerwiec, a więc cały świat kolarski wspomina i komentuje minione chwile jakże zaciętego, tegorocznego Giro d'Italia. Ostatni kilometr wyścigu okazał się chwilami grozy dla lidera wyścigu Denisa Mienchowa, który powiększył podczas etapu przewagę nad Danilo di Lucą. Pech chciał, że śliski, choć prosty odcinek, przysporzył Rosjaninowi bezpośredniego kontaktu z kostkowaną nawierzchnią. Nie dziwi więc fakt, że na mecie popuściły Denisowi nerwy, którymi odreagował upadek i chwile niepewności, pokazując siłę i wybuchowość raczej skrytej osobowości. Na pytania dziennikarzy odnośnie dopingu odpowiadał niezwykle zdawkowo sugerując zmianę tematu.
Kilkanaście dni później w innym miejscu Europy publicznie wypowiedział się Bernhard Kohl, który zasłynął z używania niedozwolonych środków podczas ubiegłorocznego Tour de France o imieniu CERA. Po dyskwalifikacji oficjalnie trzecie miejsce w zeszłorocznej "Wielkiej Pętli" zajął Denis Mienszow. W tym roku zaliczany jest do grona faworytów najbardziej prestiżowego wyścigu wieloetapowego. Wracając do Kohl'a, który po nałożeniu dwuletniej dyskwalifikacji postanowił zakończyć karierę, wypowiedział się odnośnie kolarzy z peletonu i zeszłorocznego Tour de France. Wskazał na "nieudolność" testów antydopingowych, z których, jak powiedział "198 na 200 nic nie wykazały. A co najmniej 100 powinno być pozytywnych. Mogłem wstrzyknąć sobie rano EPO, a kontrola przeprowadzona godzinę później nic nie wykazała" – stwierdził Kohl.
W dość obszernym wywiadzie dla francuskiego dziennika L’Equipe, były kolarz Gerolsteiner stwierdził, że doping jest teraz czymś bardzo "popularnym" w peletonie. "Myślę, że pierwsza dziesiątka TdF mogła być na dopingu" – uważa Kohl, "praktyki dopingowe są dopracowane do perfekcji, czołowi kolarze mają sporą wiedzę, na temat jego stosowania i wiedzą, jak nie dać się złapać" – dodał.
Konstatując, obserwując i analizując wyścigi kolarskie w ostatnich latach, muszę stwierdzić, że jazda na speedach jest powszechna, a wiele środków i metod dopingowych jest jeszcze nieznana kontrolom antydopingowym. I jak tu nie zgodzić się ze słowami Kohl'a, który twierdzi, że dane środki są "popularnie" stosowane. Dziś, w dobie postępującej technologii inżynierii biomedycznej oraz genetycznej, z kolarza można stworzyć maszynę do wygrywania, a co za tym idzie, zarobić fortunę. Ale czy tędy droga? Już za miesiąc odbędą się pierwsze etapy Tour de France 2009. Oby znów ktoś nie podsumował wyścigu w słowach "Tour de koks".
* Opracowano na podstawie bikeworld.pl
Kilkanaście dni później w innym miejscu Europy publicznie wypowiedział się Bernhard Kohl, który zasłynął z używania niedozwolonych środków podczas ubiegłorocznego Tour de France o imieniu CERA. Po dyskwalifikacji oficjalnie trzecie miejsce w zeszłorocznej "Wielkiej Pętli" zajął Denis Mienszow. W tym roku zaliczany jest do grona faworytów najbardziej prestiżowego wyścigu wieloetapowego. Wracając do Kohl'a, który po nałożeniu dwuletniej dyskwalifikacji postanowił zakończyć karierę, wypowiedział się odnośnie kolarzy z peletonu i zeszłorocznego Tour de France. Wskazał na "nieudolność" testów antydopingowych, z których, jak powiedział "198 na 200 nic nie wykazały. A co najmniej 100 powinno być pozytywnych. Mogłem wstrzyknąć sobie rano EPO, a kontrola przeprowadzona godzinę później nic nie wykazała" – stwierdził Kohl.
W dość obszernym wywiadzie dla francuskiego dziennika L’Equipe, były kolarz Gerolsteiner stwierdził, że doping jest teraz czymś bardzo "popularnym" w peletonie. "Myślę, że pierwsza dziesiątka TdF mogła być na dopingu" – uważa Kohl, "praktyki dopingowe są dopracowane do perfekcji, czołowi kolarze mają sporą wiedzę, na temat jego stosowania i wiedzą, jak nie dać się złapać" – dodał.
Konstatując, obserwując i analizując wyścigi kolarskie w ostatnich latach, muszę stwierdzić, że jazda na speedach jest powszechna, a wiele środków i metod dopingowych jest jeszcze nieznana kontrolom antydopingowym. I jak tu nie zgodzić się ze słowami Kohl'a, który twierdzi, że dane środki są "popularnie" stosowane. Dziś, w dobie postępującej technologii inżynierii biomedycznej oraz genetycznej, z kolarza można stworzyć maszynę do wygrywania, a co za tym idzie, zarobić fortunę. Ale czy tędy droga? Już za miesiąc odbędą się pierwsze etapy Tour de France 2009. Oby znów ktoś nie podsumował wyścigu w słowach "Tour de koks".
* Opracowano na podstawie bikeworld.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)