Stało się rzeczywistością to, co było marzeniem. Choć minęło już kilka dni od obrony, nie chce mi się wierzyć, że tak szybko okres studiów stał się wspomnieniem.
Oddanie pracy dyplomowej nastąpiło 3 tygodnie przed obroną, następnie przyszedł czas na mały odpoczynek i przyłożenie się do treningów. Na tym nie koniec. Charakterystyczne dla egzaminu dyplomowego były pytania z toku studiów, więc należało się przygotować. Tydzień zajęło mi opracowanie pytań, później powtórki. Trzeba podkreślić, że przygotowanie się do obrony potraktowałem dwojako i swobodnie. Potrzebowałem snu, a więc dobry trening w ciągu dnia, małe powtórki do egzaminu i taki scenariusz realizowałem do obrony. Nie do końca byłem zadowolony z postępów, ale suma sumarum, w dniu egzaminu byłem zdeterminowany i gotowy na naukowy melanż. Stąd też sukces mogę zawdzięczyć wymienionym przygotowaniom (również kulinarnym ;) co może zabrzmiało śmiesznie, ale jest niemniej ważne).
W weekend przyszedł czas na imprezowanie, gdzie grono zaproszonych gości zapewniło ciekawą atmosferę i dostarczyło wielu wspomnień. Pozwolę sobie ich nie opisywać ;) Domeną udanej imprezy są wspaniali ludzie i część kulinarna zapewniająca doznania smakowe i procentowe. Jedyna impreza w życiu z okazji obrony dyplomu magistra inżyniera rzeczywiście była jednorazowa. Szkoda, że tak szybko się skończyła.
Oddanie pracy dyplomowej nastąpiło 3 tygodnie przed obroną, następnie przyszedł czas na mały odpoczynek i przyłożenie się do treningów. Na tym nie koniec. Charakterystyczne dla egzaminu dyplomowego były pytania z toku studiów, więc należało się przygotować. Tydzień zajęło mi opracowanie pytań, później powtórki. Trzeba podkreślić, że przygotowanie się do obrony potraktowałem dwojako i swobodnie. Potrzebowałem snu, a więc dobry trening w ciągu dnia, małe powtórki do egzaminu i taki scenariusz realizowałem do obrony. Nie do końca byłem zadowolony z postępów, ale suma sumarum, w dniu egzaminu byłem zdeterminowany i gotowy na naukowy melanż. Stąd też sukces mogę zawdzięczyć wymienionym przygotowaniom (również kulinarnym ;) co może zabrzmiało śmiesznie, ale jest niemniej ważne).
W weekend przyszedł czas na imprezowanie, gdzie grono zaproszonych gości zapewniło ciekawą atmosferę i dostarczyło wielu wspomnień. Pozwolę sobie ich nie opisywać ;) Domeną udanej imprezy są wspaniali ludzie i część kulinarna zapewniająca doznania smakowe i procentowe. Jedyna impreza w życiu z okazji obrony dyplomu magistra inżyniera rzeczywiście była jednorazowa. Szkoda, że tak szybko się skończyła.
2 komentarze:
Szaleńsko wypasiona alkorytmiczna impreza
Magistra trzeba opić w godnym towarzystwie, bo zupa smakuje inaczej i alkohol wchodzi lepiej jak można z podniesionym czołem przez życie kroczyć.
Prześlij komentarz